Przejażdżka tramwajem po Bytomiu może być atrakcją samą w sobie, ale przejażdżka tym tramwajem to coś co na długo zapada w pamięć. Bytomski Tramwaj Bluesowy czyli tak zwana Blues Bana wyjechała na tory po raz siódmy w swojej historii. Również i w tym roku nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności i wskoczyłem do niej w sobotnie wrześniowe popołudnie.
Choć w tramwaju jest trochę ciasno i rzuca na zakrętach, to klimat jest, trzeba przyznać niepowtarzalny. W szczególności podoba mi się ten element zaskoczenia. Wsiadając do tramwaju nie wiemy kto i co zagra. Idea Blues Bany opiera się na wspólnym muzykowaniu, to takie jam session na torach, czyli tworzyć się tu mogą ciekawe kolaboracje muzyków profesjonalnych i amatorów. Uwielbiam też to połączenie muzyki i podróży. Gdy tramwaj skończy swoją krótką rundę, na przystanku wsiadają nowi pasażerowie, nowi muzycy i …choć za oknem te same widoki, to za każdym razem jakby inne. Taka podróż bez celu, w kółko, to czysta przyjemność. Dodatkowo uruchamia się niejako poczucie wspólnoty. Na to jedno wydarzenie, czy na tę krótką chwile ludzie się jednoczą w swojej muzycznej pasji. Znikają różnice, nie ważne skąd jesteś, co robisz. Po prostu jesteś i słuchasz bluesa w rytm telepiącego się zabytkowego tramwaju.
To jedyny taki tramwaj na świecie i oby jeździł jak najdłużej. Oby w Tramwajach Śląskich pracowali ludzie, którzy będą go udostępniać na to wydarzenie. I oby pomysłodawca Blues Bany, znakomity bytomski harmonijkarz, Krzysztof Wydro miał energię i chęć kontynuowania swojej pracy.
Do zobaczenia za rok. Ja pierwszy tydzień września rezerwuje na Bytomski Tramwaj Bluesowy.